Aktualności
Kto zrozumie dzieci, żyjące w kraju ogarniętym wojną...Fundacja 3 Serca ze św. Mikołajem we Lwowie
13 grudnia br. nasza Fundacja 3 Serca wraz ze świętym Mikołajem udała się do Szkoły nr 92 we Lwowie, aby wręczyć prezenty 127 najmłodszym dzieciom. Owa szkoła jest największą we Lwowie, skupiającą ok. 1,5 tys. uczniów. Święty Mikołaj z Polski sprawił wiele radości dzieciom. Oprócz tradycyjnych paczek każde dziecko dostało także Różaniec i wizerunek Matki Bożej Fatimskiej. Dzieci okazywały nieopisaną wdzięczność na każdym niemal kroku, szczęśliwe, przychodząc po kilka razy dziękować za prezenty oraz różańce, które zwieszały sobie na szyi.
Irena, jeden z doświadczonych pedagogów pracujących w tej szkole, w towarzystwie p. dyrektor relacjonuje nam, że w okresie wojny przyjęto do lwowskiej szkoły wiele dzieci z Buczy, Irpienia, Krematorska, Margańca, Kupiańska, Zaporoża, Charkowa, Sumy, Doniecka, Mikołajewa, Odessy, Żytomierza, a więc z terenów dotkniętych bezpośrednio działaniami wojennymi, gdzie miały, albo mają nadal miejsce dramatyczne wydarzenia.
Traumatyczne doświadczenia dzieci, pochodzących z terenów objętych bezpośrednimi walkami, są obecne w tej szkole. Wiele spośród tych dzieci żyje wydarzeniami, których żadne dziecko nie powinno być świadkiem — zdemolowanego otoczenia, ruin, bombardowań, przelatujących kul i śmierci, która zbierała obfite żniwo w ich otoczeniu — sąsiadów, bliskich, taty, czy mamy. Spotkaliśmy też dzieci, które nie były w stanie się uśmiechać...
Nauczyciele miejscowej szkoły relacjonują, że co kilka dni mają tutaj alarmy – bombowe albo przeciwlotnicze, w jednym przypadku dzieci wyprowadzane są na zewnątrz, w drugim do potężnego schronu, w którym zdarza się, że muszą długo czekać w oczekiwaniu na wyjście. Zagrożenie przychodzi także od morderczych dronów, wysyłanych przez Rosjan, które nękają niewinnych ludzi…i w takiej rzeczywistości te dzieci żyją już od blisko dwóch lat...
W dniu, gdy przekraczamy granicę, nie działa największa sieć komórkowa na Ukrainie, okazuje się, że dzień wcześniej miał miejsce cyberatak Rosji. Na myśl przychodzi sytuacja tysięcy ludzi bez dostępu do sieci, którzy w tym dniu potrzebowali pilnej pomocy lekarskiej, karetki pogotowia, pozbawionych szansy na pomoc, co z nimi…
Pomimo niepewnej rzeczywistości i trudnych doświadczeń, te dzieci starają się o normalność, pragną zwyczajnego dzieciństwa, które w wielu wypadkach brutalnie zostało im odebrane przez agresora. Nadzieję niosą empatyczni nauczyciele, poświęcający się, chcący ochronić te dzieci, zachować ich (burzony systematycznie i metodycznie przez agresora) dziecięcy świat, a dzieci, jak każde inne pragną się bawić, uśmiechać, aktywnie spędzać czas i mieć przy sobie mamę i tatę, aż tyle i tylko tyle. Te dzieci w pewien sposób przyzwyczaiły się do wymuszonej nienormalności, boleśnie oswoiły się z niebezpieczeństwem — powtarzające się alarmy, ewakuacja, przemieszczanie się do schronu, trudne do przyjęcia informacje — strach, naturalny odruch, został przytępiony, reakcja już inna, niż wcześniej... Nawet malutkie dzieci wiedzą, że jest wojna, one rozróżniają, że jest alarm, wysyłane komunikaty np. jakiego rodzaju zagrożenie jest w powietrzu, w jaki sposób trzeba się zachować, gdzie się udać w chwili zagrożenia, wiedzą, że ubrania mają mieć blisko siebie, aby szybko się przemieścić w razie niebezpieczeństwa. Są też świadome, że ich ojcowie, bliskie osoby są na wojnie…albo ich już nie ma... Są ludzie tutaj w Polsce, którzy wartościując, czy wprost negując zasadność niesienia tego typu pomocy, stwierdzają, że takie działania — by jeździć na Ukrainę i tym dzieciom pomagać, są niepotrzebne (dając do zrozumienia, że tym dzieciom tego nie potrzeba), ponieważ mamy w Polsce np. dzieci z Domu Dziecka, którym trzeba pomagać…tak, jednak czy powinniśmy w ten sposób wartościować? Czy w tym wypadku da się w pełni miarodajnie porównać cierpienie jednego dziecka z innym, biedę i poranienia? Czy tak winniśmy patrzeć na dzieci? Czy w świetle powyższego możemy powiedzieć, że tamtym dzieciom nie warto pomagać, a tym tak? Nie. Trzeba pomóc i tym, i tamtym, a właściwie każdemu cierpiącemu dziecku, czy polskiemu, ukraińskiemu, palestyńskiemu, żydowskiemu, czy syryjskiemu, jeśli tylko mamy możliwości. Dzieci są niczemu niewinnymi ofiarami winnych dorosłych, wywołujących wojny i cierpienia, za które płacą najwyższą cenę właśnie niewinni.
Kto zrozumie dzieci, żyjące w kraju ogarniętym wojną, kto w pełni zrozumie ich biedę emocjonalną, stratę, czy choćby potrzebę zwykłego ludzkiego pochylenia się, wsparcia, empatii, zrozumienia ich cierpienia, wreszcie potrzebę miłości. Ta odrobina ciepła, radości i wsparcia, które dane nam było przywieźć ze sobą, była na swój sposób czymś wyjątkowym i bardzo potrzebnym tym dzieciom, w co wierzymy i czego byliśmy świadkami. Zawsze warto pomagać, gdziekolwiek będziemy, jakiekolwiek będziemy mieli możliwości, nawet te minimalne, zawsze warto okazywać miłość, to przecież sens naszego istnienia…
Gdy odjeżdżamy ze lwowskiej szkoły, wdzięczne dzieci wychylają się jeszcze przez okno, machając rączkami i krzycząc do nas po polsku - "dziękujemy"...
W tym dniu spotkaliśmy się jeszcze z biskupem pomocniczym Archidiecezji Lwowskiej - Edwardem Kawą, naszym przyjacielem, poprzez którego osobę także organizowaliśmy pomoc dla matek z dziećmi w Kołomyi. Biskup przekazał nam, jak obecnie wygląda sytuacja, związana z potrzebami i formami pomocy, którą się zajmuje.
W imieniu Zarządu Fundacji 3 Serca składam podziękowania parafiom — rzymsko-katolickiej św. Andrzeja Apostoła w Kalnikowie, parafii prawosławnej pw. Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny w Kalnikowie, (której proboszcz — ks. Bazyli Zabrocki, był obecny z nami we Lwowie), Dyrektorowi i nauczycielom Szkoły Podstawowej w Kalnikowie, którzy wsparli i czynnie włączyli się w akcję św. Mikołaja dla dzieci ze Szkoły nr 92 we Lwowie. Składam też serdeczne podziękowania wszystkim darczyńcom, w sposób szczególny mężczyznom z Męskiego Różańca, Wojowników Maryi Przemyśl, którzy bardzo przyczynili się do zaistnienia tego wydarzenia, jak również i zorganizowania świętego Mikołaja dla wychowanek z Miejskiego Ośrodka Socjoterapii i dzieci z Zastępczych rodzin Zawodowych. Dziękuję też Prezydentowi Miasta Przemyśla Wojciechowi Bakunowi, jego kancelarii, za udzielenie pomocy w przedmiocie sprawnego przekroczenia granicy. Dziękuję również Stowarzyszeniu Misyjno-Charytatywnemu Missio Misericordiae, za wykonanie i ofiarowanie różańców.
Za wszystko Deo Gratias!
„By była bardziej znana i miłowana…”
Dariusz Lasek
Wspomóż nas!
Fundacja 3 Serca
PKO BP 43 1020 4274 0000 1502 0090 4045
Tytułem: Darowizna na cele statutowe